W roku 2016 kontynuowaliśmy rajd w formie rodzinnej. Choć początkowo zainteresowanie było spore, to później wyszło jak zawsze - ktoś nie mógł, ktoś się rozchorował, a ktoś nagle zmienił plany. W efekcie pojechaliśmy w zeszłorocznym czteroosobowym składzie.
Wróciliśmy do starych i sprawdzonych szlaków oraz miejsc w Beskidzie Żywieckim. I choć pogoda była paskudna, to humory bardzo nam dopisywały, a cowieczorne śpiewanki w schroniskach budowały świetną atmosferę.
Ponieważ jechaliśmy sami, to znowu usłużył nam samochód. Ruszyliśmy z Warszawy w piątek po pracy i około 23 dojechaliśmy do prywatnego schroniska Gawra w Złatnej. Tam zostawiliśmy pojazd i następnego dnia rano ruszyliśmy na Halę Lipowską, a stamtąd po krótkim popasie do schroniska na Hali Rysiance.
Kolejny dzień przywitał nas śniegiem. Omijając Trzy Kopce powędrowaliśmy na Krawców Wierch. Tam długo grzaliśmy i suszyliśmy się przy gościnnym kominku.
:-) Następnego dnia przez Glinkę, w której uzupełniliśmy zapasy oraz Soblówkę wędrowaliśmy do schroniska na Rycerzowej. Ostatniego dnia wędrówki mieliśmy dotrzeć na Wielką Raczę, ale pod wpływem nasilającego się deszczu zmieniliśmy plany i skróciliśmy trasę do schroniska Przegibku. Stamtąd najpierw autobusem, a potem korzystając z uprzejmości gospodyni z Gawry dostaliśmy się do samochodu i na godzinę 19 dojechaliśmy szczęśliwie do Warszawy.
Jak na Jesień w Beskidach przystało, tradycyjnie już w każdym schronisku urządzaliśmy bardzo udane śpiewanki (
zobacz jak graliśmy i śpiewaliśmy na Hali Rysiance). Dziewczyny zaś wędrowały z zapałem i w dobrych humorach (
zobacz reklamę lodów śniegowych, którą nakręciły po drodze) i miały znacznie więcej sił niż ich rodzice.
:-)