Na jubileuszowym XX rajdzie była nas dziesiątka. Rajd był wyjątkowo "ekumeniczny", bo zgromadził uczestników z Warszawy, Łodzi, Krakowa i Wrocławia. Nowością zaś było to, że niemal wszyscy uczestnicy (poza grupą krakowską) dojechali na rajd samochodami. Grupa warszawsko-łódzka pomieściła się w dwa pojazdy, a jednoosobowa grupa wrocławska w trzeci. Wyjechaliśmy z domów w piątkowe popołudnie, aby późnym wieczorem spotkać się w ósemkę (dwuosobowa grupa krakowska dotarła do nas dopiero następnego dnia) w prywatnym schronisku "Gawra" w Złatnej. Stamtąd dosyć okrężną trasą poszliśmy pierwszego dnia na Halę Rysiankę, gdzie już w komplecie urządziliśmy wspaniałe śpiewanki. Tam też uczestnicy rajdu zgotowali mi wspaniałą niespodziankę z okazji XX-lecia - otrzymałem nie tylko kartkę z poematem, ale również oryginalną rajdową pieczątkę, którą możesz zobaczyć na ostatnim zdjęciu w tej galerii. :-) Następnego dnia rano spadł śnieg i wyszło piękne słońce. W kapiącej nam za kołnierze odwilży przeszliśmy na Krawców Wierch, gdzie znów śpiewaliśmy aż do ciszy nocnej przy świecach i racuchach z powidłami. Śpiewaliśmy tak zajadle, że ja znowu całkowicie straciłem głos. :-) Ostatniego dnia w gęstej mgle zeszliśmy do Złatnej, gdzie czekały już na nas samochody. Spotkaliśmy się ponownie - choć w niepełnym składzie - na trwającym prawie 20 godzin spotkaniu porajdowym. Ustaliliśmy na nim, że wyjazd miał tylko jedną wadę - był za krótki...