Na XIX Jesieni w Beskidach było 11 osób. Wędrowaliśmy podobną trasą jak w zeszłym roku, lecz w drugą stronę. Wyjechaliśmy z Warszawy w ósemkę wieczornym ekspresem do Bielska-Białej. Tam - szybka przesiadka do BUS-a i o godzinie 23:00 stanęliśmy w Rycerce-Kolonii na początku podejścia na Przegibek. W tym roku nie mogliśmy spać w schronisku młodzieżowym w Rajczy-Nickulinie, gdyż jakieś zarządzenie władz oświatowych "unieczynniło" ten obiekt w dniu Wszystkich Świętych. Do schroniska na Przegibku dotarliśmy o pierwszej w nocy po niezapomnianej wędrówce wśród ośnieżonych gór w czasie pełni księżyca.
Następnego dnia mieliśmy krótkie przejście do bacówki na Ryczerzowej. Kolejnego dnia po zejściu do Soblówki dołączyły do nas trzy osoby, które musiały wyjechać z Warszawy później i już w komplecie wyruszyliśmy żółtym szlakiem na Krawców Wierch. Trzeciego dnia przez Trzy Kopce powędrowaliśmy na Halę Rysiankę. Ostatnim etapem rajdu było zejście do Milówki. Tam już czekał na nas BUS, którym wróciliśmy do samej Warszawy. Okazało się to całkiem niezłym pomysłem, bo wyszło taniej niż korzystając z usług PKP, a w Warszawie byliśmy półtorej godziny wcześniej. :-)
Tradycyjnie już każdego wieczoru robiliśmy śpiewanki, które w tym roku (do spółki z przeziębieniem) przyprawiły mnie o niemal całkowitą utratę głosu. Nadrobiliśmy to na spotkaniu porajdowym, które tradycyjnie trwało 24 godziny i na którym zniesiona została prohibicja. Do tego czasu głos mój wydobrzał i nawet nie próbował stawiać oporów. :-)