Na XVIII Jesieni w Beskidach było nas 12 osób, a rajd wiódł swoją najbardziej klasyczną trasą. Wyruszyliśmy z Warszawy w piątkowy wieczór, aby o pierwszej w nocy dotrzeć do, jak zawsze gościnnego, schroniska młodzieżowego w Rajczy Nickulinie. Schronisko to zostało rozbudowane i bardzo zmieniło się od czasu, gdy byliśmy w nim po raz ostatni. Następnego dnia wyruszyliśmy przez Kręcichwosty, Redykalny Wierch i Halę Lipowską (krótki popas) na Halę Rysiankę. Tam dołączyły do nas dwie osoby, które musiały jechać nocą i wędrowały przez Pilsko od strony Korbielowa. Rano już w komplecie wyruszyliśmy na Krawców Wierch trasą wiodącą przez Trzy Kopce. Kolejnego dnia rano pożegnaliśmy trzy osoby, które musiały wracać wcześniej do Warszawy i w dziewiątkę - przez Glinkę i Soblówkę - powędrowaliśmy na Rycerzową. Ostatnim etapem rajdu było zejście do Rycerki Dolnej, skąd busem pojechaliśmy na obiad do Bielska-Białej, co od wielu lat jest niepisaną rajdową tradycją. :-) Przez te wszystkie dni towarzyszyła nam przepiękna pogoda (ostatniego dnia było prawie 20 stopni). Pomimo przypadającej na czas rajdu uroczystości Wszystkich Świętych, odniósł on sukces frekwencyjny przerastający oczekiwania kierownictwa. Kolejny rok z rzędu musiałem dzwonić po kilka razy do schronisk, aby podnieść liczbę rezerwowanych miejsc. :-) Każdego wieczoru robiliśmy wspaniałe śpiewanki. W tym roku do naszej dyspozycji były dwie gitary, harmonijka ustna i spora liczba "przeszkadzajek". Tradycyjnie już wędrowali ze mną moi uczniowie, przyjaciele oraz znajomi z Koła PTTK nr 1 przy PW. Jako ciekawostkę odnotować należy, że na trwającym niemal 20 godzin spotkaniu porajdowym pierwszy raz w historii rajdów stawili się w komplecie wszyscy uczestnicy. :-)