Siedemnasta "Jesień w Beskidach" charakteryzowała się aż dwukrotną zmianą planowanej trasy jeszcze przed rozpoczęciem rajdu. Było to efektem szybko rosnącej liczby chętnych, którzy zgłaszali się na wyjazd do ostatniej niemal chwili. Po raz pierwszy na rajd pojechał jego główny pomysłodawca sprzed ponad szesnastu lat - Kisiel. Wpisał się on zresztą silnie w nasze porajdowe wspomnienia, gdyż zaspał na poranny pociąg EuroCity i gonił całą grupę samochodem aż do Bielska-Białej. :-) Rajd rozpoczął się około południa na stacji w Rajczy. Przez Kręcichwosty udaliśmy się do Złatnej, gdzie po raz drugi już spaliśmy w gościnnych progach prywatnego schroniska "Gawra". Kolejnego dnia nasza trasa wiodła częściowo nieoznakowanymi leśnymi drogami, a częściowo niebieskim szlakiem idącym piękną stokówką aż do Hali Lipowskiej i dalej po krótkim popasie - na Halę Rysiankę. Trzeciego dnia z konieczności podyktowanej zaskakująco wysoką frekwencją i brakiem możliwości odpowiedniej rezerwacji na Krawcowym Wierchu ruszyliśmy do ogromnego i pozbawionego klimatu schroniska na Hali Miziowej. Część grupy, tradycyjnie już, zaliczyła Pilsko - w tym roku pod przewodnictwem Kiśla. Ostatniego dnia przy całkowicie bezchmurnym niebie schodziliśmy pięknym szlakiem aż do Krzyżowej, gdzie czekał na nas BUS do Bielska-Białej. Na wszystkich noclegach urządzaliśmy imponujące śpiewanki, a umożliwiały nam to trzy gitary, kawakinio i niezliczona liczba grzechotek. :-) Warto wspomnieć, że, pomimo iż w szkole nie pracuję już od wielu lat, niezmordowanie jeżdżą ze mną moi byli uczniowie. W tym roku było ich aż pięcioro, czyli niemal jedna trzecia składu. Była także jedna osoba z aktualnej kadry Koła PTTK nr 1 przy PW. Śmiało więc stwierdzić można, iż mimo upływu lat rajd ciągle trzyma się korzeni. :-)