Ślub w rodzinie! W większości domów te słowa wywołują popłoch. "W co ja się ubiorę" - oto najczęstsze słowa pań domów. Wtórują im mężowie - "Za ile kupić prezent młodym?". Ech, życie... :-)
Ja na szczęście żonaty nie jestem, wobec czego pozwoliliśmy sobie z Kalinką na inny rodzaj popłochu. Ślub bowiem odbywał się aż w Chełmie - cóż zatem mamy zwiedzić po drodze? Były dwa typy - Lublin lub ściana wschodnia. Ostatecznie wygrała ściana wschodnia - na Lublin wszak nie wypada przeznaczyć mniej niż cały weekend.
Zatem w sobotę, 11 października, o godzinie czwartej nad ranem naszą piękną stolicę opuszczał szary Peugeot z dwojgiem totalnie niewyspanych pasażerów... Kierowaliśmy się na wschód!